Z kart kroniki

Początek działalności

Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Rojewie została zorganizowana w 1926 roku. Wprawdzie mówiło się o tym, że pierwsze kroki w tym kierunku czyniono już w 1924, lecz rok 1926 jest dla naszej straży datą pełnego się jej ukonstytuowania. Sołtysem był wtedy Andrzej Żak, komisarzem gminy Rogal, sekretarzem Rosenau a komendantem policji Kazimierz Popowski.

Główną przyczyną powstania jednostki była systematycznie wzrastająca wówczas liczba pożarów i to pożarów poważnych, przynoszących bardzo duże straty. Organizujący do tej pory (jak to było wszędzie w zwyczaju) samorzutnie ochronę przeciwpożarową mieszkańcy gminy, zdali sobie sprawę, że potrzebny jest odpowiednio przygotowany i wyposażony zespół ludzi gotowych w każdej chwili do sprawnie zorganizowanej akcji. Inicjatywę poparł ówczesny starosta inowrocławski i Państwowy Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych (najbardziej chyba zmobilizowany wzrastającą ilością i wysokością wypłacanych odszkodowań).

Pierwszym naczelnikiem był dh Józef KLIMCZAK, jednostka liczyła 26 członków, oto pierwszy jej skład: Biskupiak Franciszek, Bochat Francuiszek, Bochat Józef, Buczkowski Jan, Bulman Władysław, Grobikowski Jan, Groblewski Ignacy, Groblewski Bronisław, Hanczewski Henryk, Hajka Kazimierz, Jałoszyński Edmund, Kaźmierski Bronisław, Kujawa Jan, Litwin Józef, Maciejczak Feliks, Maciejczak Jan, Mikołajczak Bronisław, Piekarczyk Stanisław, Pijanowski Jan, Pijanowski Stanisław, Pluciński Bronisław, Rząsa Wojciech, Zakrzewski Michał, Zakrzewski Paweł, Zieliński Kazimierz, Zioło Jan .

Na początku wyposażeniem był podstawowy sprzęt taki jak bosaki, widły, wiadra oraz ręczną pompę z wężami do przewozu której używano zaprzęgów konnych. W tamtym czasie jednostka nie miała jeszcze własnej remizy, korzystano więc z pomieszczenia wydzielonego przy zabudowaniach ob. Szmyta.

Pierwszy samochód - Mercedes

Szybko zauważono, że zamiast koni, płoszących się w czasie pożaru lepszy będzie samochód, który byłby szybszym i bardziej niezawodnym środkiem lokomocji. Więc już po kilku latach istnienia straży w 1935 roku, z funduszów zebranych od mieszkańców Rojewa zakupiono używany samochód marki MERCEDES od Kazimierza Fryszki. Jak podaje kronika - część zapłaty za samochód, stanowiła dzierżawa alei jabłoni na Milianówce. Pojazd ten przystosowano w Inowrocławiu na pożarniczy przez zamontowanie na nim pompy ręcznej. Posiadanie przez straż w owych czasach samochodu było rzadkością i wiązało się z jej prestiżem w społeczeństwie. Czyniło też z niej bardzo skuteczną i nowoczesną jednostkę.

  Pierwsza remiza

W tym też czasie remiza została przeniesiona do zabudowań ob. Bolbocha a następnie ok. 1936 roku z inicjatywy sołtysa Ignacego Groblewskiego i wójta Jakuba Popka wybudowaną ją obok budynku gminnego. Na starych zdjęciach widać jeszcze ruiny tego gminnego budynku. Widocznie później po wojnie ruiny rozebrano a remiza została. Stoi do dziś na posesji Krzysztofa Kaźmierskiego lecz nie przypomina wyglądem tamtej z okresu powojennego. Wtedy był to wolnostojący budynek z czerwonej a raczej rudej cegły bez tynku. Wrota ze szparami między deskami, dach drewniany przykryty papą. Wewnątrz w jednostanowiskowym garażu z prawej strony stał stół warsztatowy i regały na sprzęt, dalej stare biurko z dokumentami, z tyłu wieszak na mundury bojowe i beczka z paliwem, kanistry i pojemniki z olejami. Posadzka a raczej klepisko poplamiona od paliwa i oleju. Wszędzie rozchodził się specyficzny zapach połączenia benzyny, dymu i spalin. Budynek służył za remizę do 1974 roku później przez około 20 lat była tam kuźnia kowala Mariana Kałamai.

 

Mercedes służył naszym strażakom do wybuchu wojny. Należy dodać w tym miejscu, że z uwagi na pojawienie się w tamtych czasach pierwszych maszyn rolniczych i oświetlenia naftowego wybuchało wiele pożarów, trawiących całe gospodarstwa. Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych wypłacający wysokie odszkodowania za poniesione w pożarach straty, nagradzał również skuteczność straży w czasie prowadzonych akcji gaśniczych. Nasza jednostka wielokrotnie takie nagrody otrzymywała co niewątpliwie dobrze świadczy o jej wartości bojowej.

 

Okres okupacji hitlerowskiej i drugi wóz bojowy Opel Blitz

Po 1 września 1939 roku nasza straż znalazła się pod zarządem hitlerowców. Przez cały okres II wojny światowej zarząd składał się wyłącznie z Niemców, Polacy pełnili zaś służbę przymusową, pełniąc tylko podrzędne funkcje. Jednak nawet gasząc pożary nasi strażacy potrafili manifestować swą wrogość wobec najeźdźcy. Często podejmowano wtedy niebezpieczne sabotaże - jak na przykład opóźnianie wyjazdów do palących się majątków niemieckich. Około roku 1943 w rojewskiej straży pojawił się drugi wóz marki OPEL BLITZ . Był to oblachowany furgon o kanciastych kształtach, znacznie większy od poczciwego Mercedesa. W czasie okupacji jednostkę tworzyli: Drzewucki Bolesław, Duczkowski Sylwester, Grobikowski Stefan, Kustra Mieczyław, Matysiak Jan, Marchlewski Władysław, Maziak Stanisław, Nowicki Zygmunt, Ostrowski Henryk, Prusak Łucjan, Rząsa Mieczysław, Zioło Stanisław.

W styczniu 1945 roku wycofujący się z Polski Niemcy nakazali przetransportowanie wozów strażackich do Berlina z zamiarem użycia ich do obrony miasta. Dla każdej podległej temu rozkazowi jednostki OSP była to tragedia - w zrujnowanym kraju nie zdobyliby dostatecznie szybko odpowiedniego sprzętu potrzebnego jak nigdy dotąd. Z Rojewa nakazano wyjazd obydwoma wozami. Do ich obsługi wyznaczeni zostali następujący druhowie: Drzewucki Bolesław, Duczkowski Sylwester, Grobikowski Stefan, Kustra Mieczysław, Matysiak Jan, Marchlewski Władysław, Maziak Stanisław, Jan i Zygmunt Nowiccy, Henryk Ostrowski Łucjan Prusak, Mieczysław Rząsa, Zygmunt Sobecki Kierowcami byli Stefan Łężyk i Niemiec Jobs. W drodze w okolicach Pakości nasi strażacy upozorowali wypadek Mercedesa, który w ten sposób pozostał w kraju. Załoga Opla dotarła do Berlina, gdzie uczestniczyła w wielu akcjach gaśniczych bombardowanego miasta. Po kapitulacji nasi druhowie nie chcieli wracać do Polski bez ich samochodu, podjęli więc wraz z innymi polskimi załogami strażackimi próbę odzyskania wozów, w rezultacie której 32 samochody strażackie z całego powiatu łącznie z naszym Oplem wróciły do kraju.

 

Po wyzwoleniu

Okres powojenny to dla rojewskiej OSP czas bardzo wielu mniejszych i większych akcji ratowniczych oraz renowacji i kompletowania sprzętu, zakupiono m.in. motopompę M-800. Pierwszy skład osobowy OSP po wyzwoleniu przedstawiał się następująco: naczelnik- Tadeusz Kopeć, prezes - Leon Urbaniak, naczelnik rejonowy - Bronisław Pluciński, skarbnik Franciszek Siński, członkowie: Kazimierz Biskupiak, Zygmunt Biskupiak, Stefan Biskupiak, Henryk Ciesielski, Bernard Drzewiecki, Henryk Drzewiecki, Bolesław Duczkowski, Marian Groblewski, Mieczysław Groblewski, Jerzy Kazimierski, Stanisław Klimczak, Tadeusz Kołaczyk, Florian Kwarciński, Marian Kwarciński, Aleksander Kwiatkowski, Leonard Litwin, Władysław Olszewski, Edward Pluta, Teodor Pluta, Władysław Olszewski, Wojciech Prusak, Edmund Rząsa, Mieczysław Rząsa, Jan Skiba, Edmund Szczepański, Henryk Tomaszewski, Józef Wójcik, Teofil Zieliński i od 1948 kierowca Bolesław Kaźmierski.

W 1950 roku zostają zwerbowani nowi druhowie: Kazimierz Dylas i Eugeniusz Krawczyk a w 1955 r. Henryk Wilk i Gerard Walczak.

 

Po pierwszej powojennej kadencji w 1950 roku następuje zmiana zarządu OSP, naczelnikiem zostaje druh Stefan Biskupiak, prezesem Aleksander Kwiatkowski a naczelnikiem rejonowym Henryk Ciesielski.

 

Po siedmiu latach przeprowadzono kilka zmian na stanowisku naczelnika i tak kolejno funkcje tę pełnili: Ryszard Dzierbanowicz 1957-1958; Henryk Tomaszewski 1958-1959; Marian Kwarciński 1959 -1960, Mieczysław Rząsa 1960-1965

 

Stanowisko kierowcy obejmowali kolejno - Bolesław Kazimierski od 1948 - 1954, Jerzy Kazimierski 1954-1955, Edmund Szczepański 1955-1965, Gerard Walczak 1965-2001 . W 1961 roku zostają zwerbowani następujący druhowie: Stefan Buczkowski, Stanisław Groblewski, Ryszard Kazimierski, Jerzy Kwiatkowski, Roman Litwin, Roman Mikolajczak, Jan Warchoł, Ignacy Wesołowski.

 

Lata 60-te i 70-te

W 1963 konieczne wręcz stało się odmłodzenie ekipy, w wyniku czego z-ca naczelnika d/s szkolenia Gerard Walczak po przeszkoleniu w Wojewódzkim Ośrodku Szkolenia Pożarniczego w Bydgoszczy organizuje drużynę młodzieżową. W jej skład weszli: Mieczysław Pijanowski, Jerzy Kustra, Leonard Fatz, Stanisław Wilk, Edward Maciąg, Bronisław Kołaczyk, Lech Krawczak, Stanislaw Halarewicz, Jerzy Groblewski, Stanislaw Weber. Drużyna ta zajęła dobrą lokatę w Pierwszych Zawodach Pożarniczych w Inowrocławiu ale przede wszystkim była czynna w akcjach pożarowych.

 

W 1965 roku wybrany został nowy zarząd w składzie: prezes - Bronisław Szperka, naczelnik - Gerard Walczak, sekretarz - Józef Krawczak, skarbnik - Tadeusz Kopeć. Komisja rewizyjna przewodniczący Tadeusz Bartkiewicz oraz członkowie Leonard Litwin, Ignacy Wesołowski i Stanisław Wiatr. W tym czasie członkami straży byli również: Stefan Biskupiak, Stanisław Groblewski, Tadeusz Janiak, Roman Mikołajczak, Wojciech Prusak, Tadeusz Rutkiewicz, Edmund Szczepański.

W tym samym roku jednostka brała udział w akcji powodziowej w Chełmnie, wykorzystywano jeszcze zasłużonego Opla Blitz-a . Akcja trwała dwie doby, strażacy otrzymani do obrony 50 metrowy odcinek wału przeciwpowoziowego nad Wisłą. Oto druhowie, którzy brali udział w akcji: Mieczysław Rząsa, Edmund Szczepański, Wojciech Prusak, Bronisław Kołaczyk, Eugeniusz Jóźwin, Stanisław Halarewicz, Stanisław Groblewski, Jerzy Kwiatkowski i Roman Litwin.

 

Samochód pożarniczy LUBLIN 51
Na jesień również 1965 roku na wyposażenie naszej straży wszedł samochód pożarniczy LUBLIN 51, który zastąpił OPLA, tego samego, który przebył drogę do Berlina i spowrotem. Pojazd ten początkowo skrzyniowy i oplandekowany furgon został zabudowany na pożarniczy aż w Hrubieszowie. Był to, taki trochę większy gazik. W szoferce dużo miejsca, kanapa na całą szerokość kabiny, w środku w podłodze długa wajcha od biegów i ręczny hamulec. Kierownica w klaksonem w środku, oddalona od bardzo skromnej deski rozdzielczej. Z szoferki można było zajrzeć przez małe okienko do dość dużego przedziału załogi z drewnianymi ławkami, których siedziska były podnoszone. W schowkach buty gumowe i inne uzbrojenie . Mundury bojowe wisiały na haczykach. Z tyłu samochodu umieszczona była motopompa PO-3 (taka z płaskim zaokrąglonym zbiornikiem), zaś w bocznych skrytkach węże tłoczne oraz pozostały sprzęt taki jak: rozdzielacze, prądownice, łomy, łopaty itp. Na dachu dłużyzna czyli: lekko przystawna pięciometrowa drewniana drabina, węże ssawne i bosaki. W 1971 roku samochód doposażony zostaje w 60-litrowy pojemnik ze środkiem pianotwórczym, zasysacz liniowy i prądownicę pianową. W szoferce pojawia się pierwszy radiotelefon ze słuchawką telefoniczną. Mówiło się do dolnej gruszki mikrofonowej a słuchało z głośnika radiostacji, mniej więcej taką korespondencję radiową:

- Fasada, Fasada, ja Fasada 315, zgłoś się, odbiór.

- Tu Fasada, zgłaszam się, odbiór.

- Sprawdzam łączność, jak mnie słyszysz, odbiór.

- Słyszę cię na pięć, odbiór.

- Kończę prace, bez odbioru.

Kryptonimy się zmieniały rzadko, po Fasadzie było Haiti, Kamerun i Baryton.

Jedyną mankamentem tego samochodu był brak własnego zbiornika wodnego przez co strażacy musieli budować długie linie gaśnicze, by podać wodę z najbliższego stawu lub jeziora. Niskie ciśnienie w rojewskich hydrantach było przeszkodą w użyciu ich w akcjach gaśniczych.

 

Strażacy

Pod koniec lat sześćdziesiątych nasza jednostka zaczyna być widoczną w rejonie działania. Jako pierwsza przybywa na miejsce większości pożarów, czym zdobywa uznanie Komendy Powiatowej Straży Pożarnych w Inowrocławiu. Udział strażaków w szkoleniach i kursach oraz zaangażowanie młodych ludzi w działalność straży skutkuje tym, że OSP Rojewo staje się ukształtowaną, prężnie działającą jednostką. W 1968 roku powstała sekcja kobieca, która po przeszkoleniu uczestniczyła w stałym nadzorze prewencyjnym, kontrolach przeciwpożarowych i zawodach. Tworzyły ją panie: Kazimierska Helena, Paczkowska Bożena, Krzesińska Urszula, Prusak Grażyna, Kustra Helena, Prusak Renata, Kuś Teresa, Zielińska Teresa. W 1970 utworzono następną sekcję młodzieżową w składzie: Halarewicz Bronisław, Halarewicz Jarosław, Kołaczyk Jan, Kulig Zbigniew, Kuś Antoni, Marciniak Tomasz, Nowicki Bronisław, Wesołowski Adam, Wiatr Tadeusz. Ubiór bojowy ówczesnych strażaków to, mundury typu deszczyk, (nazwa pochodziła od wzoru na tkaninie - wąskich pionowych kreseczek wyglądających jak deszczyk), obszytych na ramionach zieloną dermą, która chroniła od wody. W 1971 roku jednostka wzbogaciła się o nowe hełmy, pasy z toporkami oraz mundury wyjściowe. Druhowie mogli więc występować na różnych uroczystościach jednolicie ubrani. Po raz pierwszy wystawiono wartę honorową przy Grobie Pańskim, w kościele na święta wielkanocne oraz asystę procesji Bożego Ciała. Jednostka brała także udział w licznych w tamtych czasach jubileuszach sąsiednich straży w Gniewkowie, Jacewie, Gąskach czy w Murzynku.

Do straży należały wtedy całe rodziny. Tak więc byli bracia: Wiatrowie, Halarewiczowie, Marciniakowie - wszyscy z Milanówki. Bracia Kaźmierscy, Kustrowie, Szperkowie oraz Groblewscy, których było najwięcej, bo czterech: Stanisław, Maciej, Andrzej i Wojciech. Było też kilku seniorów. Prezesem był Bronisław Szperka, elegancki, siwy pan, emerytowany listonosz jeżdżący motorowerem marki Komar. Najstarszym z seniorów był Stefan Biskupiak vel Dziadek - siedemdziesięciolatek, wyjątkowo niskiego wzrostu, o wielkim poczuciu humoru. Były krawiec a w straży w latach pięćdziesiątych przez siedem lat - naczelnik. Jeżeli chodzi o ćwiczenia to odbywały się one przy stawach i kanałach, typowe rozwinięcia bojowe przy użyciu motopompy. Był czas, że zbiórki szkoleniowe organizowano w każdą niedzielę o szóstej rano. Wyjazdy do akcji były w tamtych czasach błyskawiczne. Gdy wyła syrena, wszyscy gnali do remizy, zwykle rowerami poprawiając rekordy Szozdy czy Szurkowskiego) po chwili na sygnałach jechał Lublin z pełna obsadą. Przeważnie w kierunku Osieka Wielkiego, gdyż tam najczęściej paliły się lasy albo zabudowania pod strzechą. Kierowcą a zarazem naczelnikiem był Gerard Walczak -niskiego wzrostu ale wielkiej energii człowiek.

Organizacja społeczna pod nazwą Ochotnicza Straż Pożarna w Rojewie zaczęła odgrywać ważną rolę również w życiu społecznym wsi i gminy. Swoją postawę wobec komunistycznego reżimu strażacy demonstrują obecnością w kościele (pełniąc warty honorowe przy Grobie Pańskim w czasie Świąt Wielkanocnych czy asystując w czasie procesji Bożego Ciała). Ówczesny proboszcz parafii Rojewo ks. Henryk Domżalski, przyjaciel naszych strażaków, nazywany przez druhów honorowym komendantem został ich nieformalnym kapelanem. Uroczysty meldunek komendanta Gerarda Walczaka prymasowi tysiąclecia Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu zapewniający o głębokiej wierze druhów i przywiązaniu do wartości i tradycji chrześcijańskiej staje się kością niezgody z ówczesnymi władzami. Wśród druhów panuje ogólny entuzjazm i chęć do działania.

Nowa remiza

W roku 1974 roku nasi strażacy przeprowadzili się do nowej remizy, wybudowanej obok budynku Gminnego Ośrodka Kultury a właściwie przylegającej do niego. Była to remiza z dwoma garażami i zapleczem socjalnym. Mała świetliczka, biuro prezesa i biuro naczelnika, łazienka i WC - wszystko nowe. Gospodarzem został druh Bronisław Nowicki, który energicznie zabrał się do urządzania świetliczki. Wyposażenie, jak na tamte czasy było imponujące - meble biurowe: szafy, biurka, stoły - pozyskane z gminy, 14 drewnianych krzeseł twardych, zakupionych z nagrody od PZU. Magnetofon szpulowy czterościeżkowy ZK 145, na którym między innymi nagrywane były zespoły muzyczne grające na zabawach strażackich. Było też radio tranzystorowe JOWITA, nie bardzo ekskluzywne ale nowoczesne. Sprzęty te zakupiono z nagród finansowych za I miejsce we współzawodnictwie w powiecie. Rzeczywiście jednostka w tamtych czasach rozwijała się imponująco. Nowa remiza z wyposażeniem, rok później samochód bojowy z beczką i autopompą. To wszystko były owoce ciężkiej pracy młodych ludzi przez całą dekadę. Ich entuzjazm i zaangażowanie udzielało się wszystkim. W końcu wtedy to była jednostka najlepsza w powiecie (pierwsze miejsce we współzawodnictwie powiatowym w 1972 roku).

Pierwszy beczkowóz - Star 25

Wspomniany już samochód bojowy, który nasi druhowie otrzymaliśmy od komendy rejonowej w 1975 roku, to dziesięcioletni Star 25. Taką miał przynajmniej tabliczkę na masce. W rzeczywistości to był Star A26 z kabiną N23 oraz zabudową pożarniczą o nazwie Jelcz 003 - wykonaną w Jelczańskich Zakładach Samochodowych. Po przekazaniu dla naszej OSP, samochód poszedł od razu do malowania. Niestety efekt malowania był fatalny. Farba jaką go pomalowano była matowa, pozbawiona połysku. Nie mniej jednak był to w odróżnieniu od Lublina beczkowóz i to się liczyło najbardziej. Oprócz beczki o pojemności 2 tysiące litrów, nasz star miał jeszcze takie urządzenia jak: autopompę o skromnej wydajności 800-litrów na minutę oraz zbiornik na środek pianotwórczy z mieszalnikiem piany, przez co nosił dumną nazwę samochodu wodno - pianowego. Na jego wyposażeniu było jeszcze zwijadło szybkiego natarcia i dwa zwijadła węży tłocznych. Dziesięciometrowa drewniana drabina wysuwana D10W i działko znajdujące się na dachu doskonale dopełniało bogate wyposażenie wozu. Ciekawostką tego pojazdu było to, że oprócz autopompy miał również motopompę, która niezależnie od autopompy wzbogacała jego zdolność bojową. Inne wozy strażackie posiadały albo motopompę albo autopompę, ten miał jedno i drugie. Jak na tamte czasy nasz GBAM 2/8+8, bo taki miał symbol bojowy, był samochodem bardzo nowoczesnym, choć wycofywanym już powoli z zawodowych straży pożarnych. Przez posiadanie takiego sprzętu w znacznym stopniu zwiększało się znaczenie naszej straży w akcjach gaśniczych. Teraz po przyjeździe do pożaru jednostka od razu podawała wodę na ogień z własnego zbiornika. Wcześniej należało szukać najbliższego stawu lub hydrantu i przy użyciu motopompy tłoczyć wodę w miejsce pożaru.

 

Kolejna Drużyna Młodzieżowa

Popołudniami naczelnik Gerard Walczak organizował zbiórki dla nowej sekcji młodzieżowej. Byli to chłopcy w wieku 15-16 lat, którzy byli szkoleni, by w niedługim czasie brać udział w akcjach. Na razie nieustannie ćwiczyli musztrę i poznawali sprzęt. Sekcję tworzyli między innymi: Jan Zieliński, Marek Bartkiewicz, Maciej Groblewski, Wojciech Groblewski, Grzegorz Prusak, Gabriel Lewandowski, Marek i Lech Gaura. Razem było ich dziesięciu. Ubrani w zielone, wojskowe dresy a właściwie ocieplacze mundurów polowych z wielkim zapałem przygotowywali się do służby pożarniczej.

 

Jubileusz

Nadszedł rok 1976, który był szczególny i nadzwyczajny dla naszej jednostki. Otóż po bardzo udanych pięciu latach działalności, sukcesach takich jak: zajęcie I miejsce na zawodach w Złotnikach Kujawskich w 1970 roku; Pozyskanie nowego sprzętu, radiostacji samochodowej, uzbrojenia i umundurowania bojowego i wyjściowego w 1971roku; uzyskanie I miejsca we współzawodnictwie straży w byłym powiecie w 1972 roku; otwarcie nowej remizy w 1974 roku oraz otrzymanie wozu bojowego w 1975 roku; przyszedł czas na wręczenie sztandaru z okazji jubileuszu 50-lecia istnienia straży. Zorganizowano wówczas jubileusz jakiego jeszcze w Rojewie nie było. W pierwszym kwartale na zebraniu sprawozdawczo wyborczym nastąpiła zmiana zarządu. Prezesem został druh Gerard Walczak a na naczelnika wybrano Tadeusza Bartkiewicza. Sekretarz - Stanisław Weber a skarbnik Tadeusz Kopeć i jeszcze gospodarz, o którym już była mowa - Bronisław Nowicki. Później utworzono specjalny komitet na okoliczność organizacji jubileuszu i zakupu sztandaru. Przygotowania poszły pełną parą. Na zbiórkach ćwiczono musztrę oraz elementy uroczystego apelu. Wszystkich druhów zaangażowano do różnych funkcji. Jedni wyznaczeni byli do służby porządkowej, inny odpowiedzialni za sprawne wręczanie odznaczeń, jeszcze inni asystowali przy wbijaniu gwoździ do drzewca sztandaru. Poczet sztandarowy w składzie: Kaźmierski Jerzy, Tomaszewski Henryk i Szperka Bronisław miał najważniejszą rolę - wręczenie i prezentację nowego sztandaru. Po obsadzeniu wszystkich funkcji organizacyjnych, najbardziej postawni druhowie utworzyli dwudziesto osobowy pluton honorowy, którym dowodził druh Leonard Litwin. Na jubileuszach, w których nasi strażacy uczestniczyli wcześniej w innych jednostkach, dowódcami uroczystości byli poproszeni o sprawowanie tej funkcji funkcjonariusze zawodowej straży. U nas Prezes, za punkt honoru przyjął sobie, że sam poprowadzi całość. Wszyscy wyćwiczeni byli idealnie i uroczystość udała się doskonale. Po apelu poczęstunek, który przygotowała drużyna pod szefostwem druha Edwarda Gaury. Dla specjalnych gości na sali serwowany był obiad a dla pozostałych strażaków i społeczeństwa - grochówka z wkładką. Zaproszono znakomitych gości z województwa i byłego powiatu. Orkiestrę dętą wynajęto z OSP Solec Kujawski. Cała uroczystość była profesjonalnie filmowana i fotografowana - do dziś mamy pamiątkę. A przez kolumny rozwieszone w różnych częściach Rojewa, każdy słyszał co się dzieje na boisku sportowym, gdzie odbywał się uroczysty apel. Apel według ceremoniału strażackiego, pierwszy taki w Rojewie ze wszystkimi elementami oraz defiladą pododdziałów i wozów strażackich. Był to wielki wysiłek organizacyjny, który nasi druhowie zdali na piątkę z plusem.

Po jubileuszu

Przez dekadę Nasi druhowie energicznie budowali jednostkę: nowa strażnica, samochód, doposażenie w sprzęt, sukcesy szkoleniowe, osiągnęli bardzo wysoki poziom, zorganizowali piękny jubileusz i nie było już pomysłu co dalej. Co można jeszcze zrobić. Spoczęli na przysłowiowych laurach. W ferworze działań część druhów skłóciła się ze sobą i odeszła z szeregów, część obrażonych nabrała dystansu do służby i przychodzili do remizy od wielkiego święta. A ci, którzy zostali w szeregach, działali dalej w poczuciu, że się zawiedli na kolegach. Prysła jak bańka mydlana jedność jednostki. Zaczęły się podziały na tych co do pożaru i na tych co do kościoła. Na tych co w straży i na tych co oprócz straży jeszcze w ORMO. Oczywiście jednostka dalej wyjeżdżała do pożarów. Ale już ekipa była inna, mniej zgrana. Dużo starsi niż przedtem. Sekcja młodzieżowa tworzona w 1975 roku rozpadła się, nikt z tamtego składu nie pozostał. Nie było już z kim jechać na zawody czy zorganizować zabawę.

W roku 1979 do Polski przybywa z pierwszą piergrzymką Papież Jan Paweł II. W spotkaniu z Ojcem Świętym w Gnieźnie uczestniczą także strażacy ochotnicy z Rojewa. W tym samym roku nasi strażacy biorą udział w Centralnych Dożynkach na Jasnej Górze.

W okresie burzliwego roku 80 i 81 druhowie : Antoni Kuś, Gerard Walczak, Adam Wesołowski, Tomasz Marciniak wraz z innymi tworzą Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych "Solidarność" - uczestnicząc w zjeździe założycielskim. Później po 13 grudnia 1981 w stanie wojennym biorą udział w "podziemnych" zebraniach związku.

Sierpień osiemdziesiąt i stan wojenny, dokonał dodatkowych podziałów. Strażacy nasi demonstracyjnie brali udział w uroczystościach kościelnych. Nie wszyscy chcieli tak otwarcie sprzeciwiać się władzy.

W 1981 roku zmienił się zarząd. Prezesem został Ryszard Pijanowski - rolnik, naczelnikiem - Włodzimierz Kustra, także rolnik. Sekretarzem Stanisław Popielowski - dyrektor GOK-u. Skarbnik pozostał ten sam co w poprzedniej kadencji, czyli Tadeusz Kopeć, pełnił jeszcze funkcje przewodniczącego ZBOWiD-u. Był pierwszym naczelnikiem naszej straży po wojnie.

Dwie limuzyna w naszej straży

W tym samym roku 1981 nasz Star przechodził remont kapitalny w miejscowości Smolniki za Białymstokiem. Na zastępstwo dostaliśmy z komendy rejonowej stara 25 z zabudową Jelcz 002, był podobny do naszego lecz starszy. Bardziej kanciasty, miał większy przedział do załogi i trochę inaczej rozmieszczone schowki. Po kilku tygodniach został wymieniony na innego Stara 25 (zabudowa Jelcz 003). Ten był zaś młodszy od naszego, w lepszym stanie i z pięknym lśniącym lakierem. W tym czasie komendant rejonowy jeździł służbową limuzyną radziecką marki czajka. Samochody te wycofywali wtedy z ministerstw w Warszawie i jedną z nich pozyskano w inowrocławskiej komendzie straży, był to pojazd już znacznie wysłużony ale zawsze limuzyna. Z uwagi na to, że z częściami zamiennymi do tego samochodu było krucho, druga czajka była na części. Ta właśnie garażowała w naszej remizie. Po miesiącu przyprowadzono jeszcze jedną taką samą lecz w dużo gorszym stanie. Pojazdy te nie były na chodzie, bo pozbawione już niektórych części ale trzeba powiedzieć, że w pewnym czasie mieliśmy w remizie dwie czarne limuzyny.

Remont kapitalny naszego Stara trwał cztery miesiące. Podobno rozkręcali wszystko do śrubki, wymieniali lub regenerowali zużyte części i skręcali na nowo. Tak przynajmniej miała wyglądać w teorii ta naprawa. Byliśmy przekonani też, że w końcu porządnie go pomalują.

Po odbiorze okazało się, że remont to zwykła fuszerka, typowa dla tamtych czasów. Samochód pomalowany był tylko wewnątrz (siwą farbą). Nie naprawiono natomiast jarzma resoru oraz okładu kierowniczego, którym od początku bardzo ciężko się kierowało.

Sekcja młodzieżowa

Około roku 1982 zorganizowana została w naszej OSP kolejna sekcja młodzieżowa, w skład której weszli Andrzej i Mirosław Walczakowie, Jacek Pielas, Krystian Dymel, bracia Tomaszewscy Robert i Wojciech a także Piotr Kroplewski i Paweł Pędowski. Zorganizowano kilka zbiórek, jednak sekcja nie mała mundurków ani opiekuna. Nie respektowano wtedy tak rygorystycznie wieku strażaków biorących udział w akcjach, więc zdarzało, że młodzi strażacy wyjeżdżali ze starszymi do pożarów. W dużo za dużych morach i starych gumiakach asystowali przy akcjach. Z czasem zaczęli jeździć regularnie. Składy zastępu były bardzo zróżnicowane od bardzo młodych chłopców po sędziwych druhów.

Żuk

W 1983 jednostka otrzymała nowego Żuka. Był to lekki samochód pożarniczy bez zbiornika na wodę. Typowy blaszak z zabudową jedno bryłową o symbolu A-29. Przedział załogi, do którego były tylko jedne drzwi z prawej strony, oddzielony był od kabiny półścianką. W tylnej części zamykanej dzieloną na dwie części klapą, znajdowały się po oby stronach regały na węże tłoczne. Między nimi do podłogi przytwierdzone były sanki na motopompę PO-5. Pomiędzy motopompą a kabiną umieszczona była mała ławeczka, najwyżej na trzy osoby, na której siedzieli strażacy tyłem do kierunku jazdy. Na dachu trzy węże ssawne i drabina nasadkowa. Samochód ten w naszej jednostce miał służyć raczej jako operacyjny a nie gaśniczy i takie zadanie spełniał. Najważniejsze, że był zupełnie nowy. Docierany tylko w komendzie powiatowej. Prezentował się pięknie. Czerwień ciemna i lśniąca na zewnątrz. W środku wcale nie miał tapicerki, sama blacha w kolorze jasnego orzechu. Skrzynia trzy biegowa dziwiła tylko. Ale wszyscy żartowali, że to tak prosty samochód, to i biegów nie może mieć za dużo. Od tej pory nasza straż stała się jednostką S-2, czyli posiadającą dwa samochody pożarnicze.

Przeglądy

Już w tamtym czasie jednym z głównych przedsięwzięć każdego roku była wiosenna kontrola z komendy rejonowej czytaj powiatowej czyli tzw. "Przegląd". Krótko przed kontrolą samochody i sprzęt pożarniczy przechodziły obsługiwania roczne, wykonywane były drobne i grubsze naprawy i konserwacje. Całość totalnie czyszczone, polerowane i malowane na błysk. Do tej akcji zazwyczaj angażowało się kilka osób od rana do wieczora. Nasza jednostka zazwyczaj osiągała wysokie oceny z tych inspekcji.

 

W 1986 roku walne zebranie sprawozdawczo wyborcze wybrało nowe władze OSP i tak Prezesem został druh Paweł Michalski, wiceprezesem druh Jerzy Kaźmierski, naczelnikiem druh Antoni Kuś, jego zastępcą druh Andrzej Walczak, skarbnikiem druh Adam Wesołowski, sekretarzem - druh Henryk Jakubowski. Komisja rewizyjna: druh Przewodniczący Stanisław Weber, członkowie: druh Włodzimierz Kustra i druh Andrzej Groblewski. W rejestrach udziału w akcjach gaśniczych tego okresu oprócz w/w widnieją nazwiska: Gerard Walczak kierowca i komendant gminny, Jan Czarnota, Józef Klimko, Grzegorz Jałoszyński, Leonard Fatz, Edward Gaura, Jan Zioło, Wojciech Groblewski, Henryk Jakubowski, Roman Szablewski, Jacek Pielas, Krystian Dymel, Robert Tomaszewski, Piotr Kroplewski, Paweł Pędowski. Najczęściej paliły się wtedy lasy oraz zabudowanie gospodarcze. Do największych należy zaliczyć całonocny pożar stogu w Lipiu w 1984 roku , pożar gospodarstwa p. Barana w Glinnie Wielkim latem 1986 oraz pożar lasu w Jarkach w sierpniu 1987 roku.

 

W 1987 roku na placu przed remizą wzniesiono wieżyczka do suszenia węży. Wykonawcą której był Zakład Naprawczy Spółdzielni Kółek Rolniczych w Rojewie. Niedługo po jej postawieniu okazało się, że ze względu na bezpieczeństwo dzieci z pobliskiej szkoły podstawowej, niemożliwe jest zainstalowanie wyciągów do węży. I tak od samego początku wieża nie spełniała swojego pierwotnego zadania. Pocieszające jedynie jest to, że oprócz zainstalowanej syreny alarmowej na jej szczycie zadomowiła się rodzina bocianów, która co roku swoim przybyciem zwiastuje strażakom nadejście wiosny.

Eksploatowany w tym czasie wóz bojowy STAR 25 zaczął sprawiać naszym druhom kłopoty techniczne. Ciągłym awariom ulegała autopompa, w takich przypadkach podawano wodę za pomocą motopompy PO 5 będącej na wyposażeniu wozu. Jednak za każdym razem trzeba było ją wyciągać i podłączać wężem ssawnym a potem chować do wysoko umieszczoną dla niej półkę na wozie. Także układ kierowniczy nie wspomagany i uszkodzone jarzmo resoru sprawiały, że samochód stał się niebezpieczny w eksploatacji. W 1988 wysłużoną "BABCIĘ" wycofano z użytku, jednak do dziś wspominamy ją z sentymentem.

 

Nie trudno sobie wyobrazić radość całego stanu osobowego OSP kiedy to w 1988 roku do garażu wjechał nowiutki STAR 244 z napędem na cztery koła, i beczką 2,5 tysiąca litrów wody. Nazywano go "Tarką" ze względu na podobieństwo żaluzji na bocznych ścianach do tarek do drania. Emocje jednak stygną po zajrzeniu do środka wehikułu. Kryzys ekonomiczny tamtych lat odcisnął swoje piętno również i na tym samochodzie, ponieważ była to okrojona wersja bez tak potrzebnej autopompy i działka wodno-pianowego. Po kilku latach zmieniono zamontowaną na stałe motopompę na bardziej nowoczesną japońskiej firmy TOHATSU, wkrótce później zamontowano także i brakujące działko. I tak z powodzeniem pojazd ten służył braci strażackiej do 2014 roku. Posiadanie "Tarki" wiąże się z koniecznością dobudowania w 1989 roku trzeciego wyższego garażu.

 

 

W czerwcu 1989 roku na rejonowych zawodach sportowo - pożarniczych w Inowrocławiu OSP Rojewo zajmuje pierwsze miejsce. Szczególna satysfakcja wynika z tego, iż po raz pierwszy drużyna z terenowej, wiejskiej jednostki OSP wyprzedza w rywalizacji zakładowe, miejskie Ochotnicze Straże Pożarne. Tego samego dnia sekcja młodzieżowa zajęła wysoką drugą lokatę w klasyfikacji MDP. Skład zawodników: Andrzej Walczak - (z-ca naczelnika ds. szkolenia) , oraz Andrzej Torba, Robert Tomaszewski, Wojciech Tomaszewski, Andrzej Piasecki, Piotr Piasecki, Dariusz Seroczyński, Piotr Kroplewski, Paweł Pędowski. Sekcja młodzieżowa: Tomasz Walczak d-ca sekcji, Zbigniew Klimko, Adrian Skiba, Marcin Wiechecki, Mikołaj Domka, Andrzej Szablewski, Jarosław Borowicz.

 

 

10 sierpnia 1992 roku otrzymuje smutną nazwę czarnego poniedziałku. Z dymem idzie blisko 3 tysiące tysięcy hektarów lasu od Zajezierza po Cierpice. Nasza jednostka przybywa na miejsce jako jedna z pierwszych, akcja trwająca od południa do szóstej rana następnego dnia obfituje w wiele dramatycznych momentów. W tym samym dniu wybuchł drugi co do wielkości w historii kraju pożar lasu w Puszczy Noteckiej w okolicach Drawska, który strawił 4 tysiące hektaów lasu. Trzy tygodnie póżniej (26 sierpnia) rozpoczął się największy w historii pożar lasu w Kużni Raciborskiej trwającu 4 doby. Spaliło się wówczas 9 tysięcy hektarów lasu.

 

 

 

W 1994 Komendant Gminny Gerard Walczak tworzy nową sekcje OSP w Jezuickiej Strudze. Oficjalna inauguracja szkolenia tej drużyny następuje na uroczystej zbiórka z okazji Dnia Strażaka, która odbyła się 29 maja na boisku sportowym w Jezuickiej Strudze. W skład sekcji wchodzą: Jan Zieliński, Piotr Matysek, Leszek Wrona, Adam Fatz, Franciszek Koguciuk, Mirosław Kołodziejczyk, Krzysztof Cieślak.

 

 

 

W 1995 po spełnieniu określonych warunków OSP Rojewo zostaje zaliczona do Krajowego Systemu Ratowniczo Gaśniczego. Podpisano trójstronną umowę pomiędzy naszą strażą, gminą i Komendą Główną PSP, w której określono wzajemne zobowiązania. Od tej pory nasi strażacy oprócz gaszenia pożarów będą też ratować ludzi w wypadkach drogowych. Początkowo podstawowy sprzęt ratowniczy w postaci rozpieraków hydraulicznych, przecinarki do metalu, piły łańcuchowej oraz walizki ze sprzętem medycznym i noszy został zainstalowany na Starze 244.

 

Kolejna drużyna młodzieżowa wyszkolona przez komendanta Gerarda Walczaka zajmuje I miejsce na Rejonowych Zawodach Sportowo-Pożarniczych w Inowrocławiu 2.09.1995 . Dwa tygodnie później na zawodach wojewódzkich w Mroczy ten sam skład zajmuje V miejsce. Byli to: Zbyszek Procek Przemysław Orczyk, Sebastian Czarnota , Łukasz Sojka, Leszek Kuś, Dawid Wilski, Krzysztof Wilski i Michał Jakubowski.  

 

W 1996 roku stanowisko naczelnika obejmuje Robert Tomaszewski, prezesem zostaje dotychczasowy wiceprezes Jerzy Kaźmierski, sekretarzem Paweł Michalski, a skarbnikiem Adam Wesołowski w skład jednostki wchodzą także Tomasz Walczak z-ca naczelnika, Ireneusz Jakubowski, Jan Zieliński, Paweł Pędowski, Rafał Kroplewski, Jarosław Borowicz, Zdzisław Fatz.

 

15 września 1996 jednostka obchodzi jubileusz 70-lecia istnienia.

 

Lata 1995 - 2000 to okres przystosowania do Krajowego systemu Ratowniczo - Gaśniczego. Jednostka nasza zmienia całkowicie swoje oblicze. Coraz więcej wypadków drogowych, nowoczesny sprzęt oraz przepisy normatywne sprawiają, że ochotnicy zmieniają się w ratowników. Tworzy się tzw. grupa ratowniczo-gaśnicza, która uczestniczy w intensywnych szkoleniach i kursach. Duży nacisk położony jest na szkolenie z pomocy przed medycznej.

 

W 2001 roku funkcja naczelnika zostaje ponownie powierzona druhowi Gerardowi Walczakowi a Prezesem zostaje druh Antoni Kuś, sekretarz to Michał Jakubowski, skarbnik Adam Wesołowski (niezmiennie od 1986roku ! ).

 

21.01.2001 w niedziele o godz. 6.50 jednostka nasza zostaje wezwana do największego w historii pożaru zabudowań. W Jaszczółtowie palą się budynki dużej dyskoteki zaadaptowanej ze starej chlewni. Pożar był tak ogromny, że w początkowej fazie nie było możliwości wjazdu na podwórze posesji ze względu na wysoką temperaturę. Ogromnym wysiłkiem wielu zastępów strażackich udało się uratować stojącą obok drewnianą stodołę. Akcja gaśnicza trwała kilkanaście godzin, w związku z tym po ośmiu godzinach konieczna była wymiana ekipy gaśniczej. A oto składy: Pierwsza zmiana Gerard Walczak, Robert Tomaszewski, Tomasz Walczak, Piotr Kroplewski, Jan Zieliński, Jan Czarnota Druga zmiana Leonard Fatz, Roman Szablewski, Wojciech Groblewski, Henryk Jakubowski.

 

Na wiosnę 2001 roku druh Gerard Walczak tworzy kolejne sekcje młodzieżowe dziewczęcą i chłopięcą. Z pomocą sponsorów zakupiono dla nich mundury. Sekcja dziewczęca: Natalia Solak, Katarzyna Solak, Marta Solak Natalia Koc, Marlena Koc, Monika Socha, Emilia Kryszelewska, Paulina Wrona, Katarzyna Borowicz, Irena Błoch , Izabela Cegielska, Justyna Fabianek, Beata Graczyk, Marzena Tumidajewicz, Marta Biernat, Paulina Sojka, Sekcja chłopięca: Tomasz Altman, Maciej Mnich, Andrzej Luber, Michał Zieliński, Bartłomiej Zieliński, Jerzy Cieślak, Zbigniew Urban, Grzegorz Pękała, Sebastian Mąka, Michał Kutnik, Szymon Kołodziejczyk, Jacek Ling.

 

10.06.2001 roku Jednostka obchodzi jubileusz 75-lecia istnienia. Z tej okazji na boisku sportowym odbywa się uroczysta zbiórka z udziałem oficjeli strażackich i cywilnych z gminy, powiatu i województwa. Podczas licznych przemówień podkreślany zostaje wielki wysiłek druhów z Rojewa włożony w ratownictwo a także ich zasługi w pracy z młodzieżą. Potwierdzono też oficjalnie przydział nowego samochodu ratowniczo-gaśniczego marki IVECO.

W styczniu 2002 jednostka otrzymała pojazd gaśniczy przystosowany do ratownictwa drogowego IVECO. Był to lekki samochód pożarniczy, ze zbiornikiem wody o poj. 1000 litrów i autopompą o wydajności 2700 litrów na minutę. Sprzęt ratowniczy stanowi zestaw, który wcześniej był zainstalowany na Starze.

 

W czerwcu 2003 roku zostaje uroczyście poświęcony samochód pożarniczy IVECO.

 

Każdego roku ekwipunek ratowniczy naszych strażaków zwiększa się poprzez finansowanie z Krajowego Systemu Ratowniczo - Gaśniczego oraz dotacji gminnych.

  

W 2004 roku długoletni kierowca i komendant gminny druh Gerard Walczak przechodzi na emeryturę , funkcję kierowcy obejmuje jego syn Tomasz Walczak. W tym roku zostaje wyremontowane zaplecze remizy w zakresie pomalowania ścian, położenia płytek podłogowych i remontu łazienki.

 

W 2005 roku zostaje wymieniona nadszarpnięta zębem czasu posadzka w remizie.

 

W styczniu 2006 roku w wyniku głosowania na zebraniu sprawozdawczo - wyborczym zmienia się zarząd OSP. Druhowi Tomaszowi Walczakowi zostaje powierzona funkcja naczelnika OSP, prezesem pozostaje dalej długoletni działacz druh Antoni Kuś, funkcję skarbnika dalej pełni druh Adam Wesołowski (od 1986 roku). Sekretarzem obrano Sebastiana Czarnotę a Jana Zielińskiego powołano na gospodarza. Uchwalono też, że druh Gerard Walczak będzie naczelnikiem honorowym rojewskiej straży.

10.09.2006 na boisku sportowym w Rojewie odbyła się uroczystość jubileuszu 80-lecia istnienia OSP Rojewo, połączona z obchodami dożynek gminnych. Tradycyjnie, bezpośrednio przed uroczystą zbiórką została odprawiona Msza Święta w kościele parafialnym. Na rocznicowe Święto przybyli m.in. przedstawiciel komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, zastępca komendanta powiatowego PSP oraz prezes Zarządu Powiatowego OSP. W czasie uroczystego apelu dwaj długoletni członkowie - druh Jerzy Kaźmierski (55 lat wysługi) i druh Gerard Walczak (50 lat wysługi) zostali uhonorowani pamiątkowymi pucharami. Natomiast młodzi strażacy z grupy bojowej otrzymali odznaki "Wzorowy strażak". W licznych przemówieniach podkreślano bliskie związki ochotników z rolnikami, którzy właśnie w tym dniu obchodzili swoje święto plonów. Wspólny wysiłek organizacyjny zarządu OSP na czele z druhem Antonim Kusiem i Urzędem gminy z wójtem Błażejem Mielcarkiem zaowocował dużą imprezą plenerową dla mieszkańców gminy. Podziękowano także sponsorom wręczając im pamiątkowe puchary i statuetki. Warto też przy okazji dodać, że wśród wielu darczyńców są tak zwani strategiczni, którzy sympatyzują z naszymi druhami od lat tak jak Pan Jarosław Halarewicz współwłaściciel firmy Bohamet, który z okazji jubileuszu ufundował cztery złote hełmy dla pocztu sztandarowego. Po zakończeniu części oficjalnej przyszedł czas na zabawę. W ramach części artystycznej na scenie wystąpiły zespoły JARKO i LISZKOWIANKI a gwiazdą imprezy była gorąco przyjęta przez uczestników festynu grupa BAYER FULL. Odbyła się też loteria fantowa z atrakcyjnymi nagrodami jak rower czy zestaw łazienkowy. Wszyscy mogli skosztować pysznej darmowej grochówki. Liczne stoiska i atrakcje dla dzieci sprawiły, że każdy mógł się zabawić. Impreza zakończyła się zabawą taneczną na świeżym powietrzu przy muzyce zespołu KAMERTON. Była też niespodzianka przygotowana przez strażaków. O godz. 21.00 odbył się pokaz sztucznych ogni( zorganizowany w Rojewie po raz pierwszy!).

 

 

4 .10.2006 zmarł długoletni komendant gminny, kierowca oraz honorowy naczelnik OSP śp. druh Gerard Walczak. W pogrzebie z ceremoniałem strażackim uczestniczyli wszyscy członkowie OSP Rojewo, delegacje ośmiu ościennych jednostek ze sztandarami, Komendant Powiatowy, Prezes Zarządu Powiatowego ZOSP oraz rodzina, przyjaciele i sąsiedzi. Homilię pogrzebową wygłosił kapelan straży ks. kanonik Zenon Rutkowski. W imieniu strażaków mowy pożegnalne wygłosili prezes OSP dr Antoni Kuś oraz prezes Zarządu Gminnego ZOSP druh Wojciech Ogórkiewicz. Zgodnie z naszą tradycją strażacką na wieczną służę śp. druh Gerard Walczak odszedł przy dźwięku syreny strażackiej.

Cześć Jego Pamięci!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdjęcia z czasów okupacji

Remiza obok ruiny budynku gminnego. Pierwszy z lewej naczelnik dh Tadeusz Kopeć, pierwszy z prawej dh Stefan Biskupiak

 

 

 

Dh Sefan Biskupiak - honorowy naczelnik

Podczas jubileuszu 75 leciaw Gniewkowie rok 1965

Rok 1965 po otrzymaniu Lublina

A oto poczciwy LUBLIN i nasza załoga na początku lat siedemdziesiatych

Lublin po skarosowaniu

Druhowie ze swoim kapelanem wielkanoc rok 1973

Podczas procesji Bożego Ciała rok 1974

Wręczenie sztandaru 1976 rok

1976 rok jubileuszu - nasi podczas defilady

 

 

 

Strażacy podczas rolniczego protestu

 

Biskup Michalski podczas poświecenia sztandaru

- rok 1981

 

Żuk

Podczas procesji Bożego Ciała

 

 

Ks. Nowak z Rojewic w strażackim mundurze

Zawody powiatowe w 1989 roku.

1995 zaliczenie do Krajowego Systemu Ratowniczo

Gaśniczego.

Podczas jubileuszu w 2001 roku

Gerard Walczak - komendant gminny i kierowca OSP

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Druhowie Tomasz Walczak i Piotr Kroplewski

 

Jubileusz 80 lecia - rok 2006